Początki były trudne, nie powiem przyzwyczajenie do pracy w biurze robiło swoje. Niestety odkąd skończył mi się urlop wychowawczy musiałam poszukać pracy, złapałam się byle gdzie, byleby zarobić parę groszy i wrócić na rynek pracy. Zostałam kasjerką. Niby nic strasznego, bo praca całkiem przyjemna, jednak dla młodej matki wyczerpująca. Wracając z pracy pragnęłam odpocząć, a tymczasem maluch chciał być z mamą. Trochę mi zajęło zanim przywykłam do kieratu, jaki kasjerka Gdańsk ma na co dzień. Być może w niewielkich miastach jest inaczej, w Gdańsku w byle którym sklepiku ruch jest co niemiara, a kasjerka musi nie tylko szybko i miło obsłużyć klienta, ale i pilnować kasy, kradzieży oraz być wizytówką sklepu. Moja rzetelność w pracy opłacała się, bo już niedługo po rozpoczęciu pracy zostałam doceniona podwyżką płacy. Bez wątpienia zachęciła mnie ta motywacja do działania, znów poczułam się ważna i potrzebna, ktoś docenił moje trudy, nieważne, ze stanowisko kasjerki nie było zbyt ambitnym celem w moim życiu.
Młoda matka na kasie
2013-06-11
opublikowane przez Marta
Dodaj komentarz